Kim jest prawdziwy mężczyzna ?
Dziś, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, mężczyźni zadają sobie pytania o swoją tożsamość i życiową drogę. Aby lepiej zrozumieć siebie i podążać ku pełni życia, muszą podjąć wyzwanie rozwoju psychologicznego i pracy nad poszerzeniem samoświadomości.
Podążając za M. Stein, znanym analitykiem jungowskim, mężczyzn można podzielić na dwie grupy – wtajemniczonych oraz niewtajemniczonych.
Ci drudzy charakteryzują się niepełnym lub całkowitym brakiem separacji z matką, często nie przeszli kompletnej inicjacji na etapie ojca. Zdają się stawać poza kręgiem autorytetów, miewając często problemy ze swoją ambicją (mając jej zbyt dużo lub za mało). Starają się wzmacniać swoją męską siłę w sposób zastępczy – uzależnienia od alkoholu lub innych substancji, pornografii, seksu, hazardu. Identyfikują się zbyt mocno z innymi mężczyznami, instytucjami, korporacjami. Nie potrafią idealizować swoich dzieł i własnej sprawczości.
W grupie niewtajemniczonych możemy wyróżnić mężczyzn naśladujących oraz buntujących się. Naśladujący szukają przedstawicieli męskiej postaci, za którą mogą się „schować”, często pozostając niedecyzyjni, szukający wsparcia. Natomiast buntujący się są pozornie niezależni, przeciw męskim autorytetom, kreując się na samotników, ale tak naprawdę potrzebują innych. Często związani z matką. Gdy odchodzi od nich kobieta, od której są w jakiś sposób zależni popadają w uzależnienia, lub mogą mieć myśli samobójcze.
Natomiast mężczyzna wtajemniczony to taki, który odnalazł w sobie to, co męskie poprzez separację z matką i proces inicjacji z ojcem, i włączył męskość do swojej struktury. Ma silne poczucie własnego Ja, jest sprawczy i pewny siebie. Nie jest już zależny od swoich schematów, czy programów z dzieciństwa, oraz ani od ojca, ani od matki. Odnalazł i odrzucił niewspierające go przekonania. Odczuwa w pełni swoje emocje i potrafi wykorzystać płynące z nich informacje.
Podsumowując. Prawdziwy mężczyzna to taki, który jest ugruntowany w sobie. Jest silny, sprawczy i może sprawować autorytet. Jest pewny siebie i zna swoją wartość. W zdrowy sposób odseparował się od matki i przeszedł inicjację na etapie ojca – idealizował go, a później poprzez jego zakwestionowanie odszukał siebie i swoją własną drogę wżyciu. Jest dzięki temu niezależny od innych, a jego partnerka nie potrzebuje wchodzić w rolę jego matki, czy ojca, a przez to ma pełną przestrzeń do bycia sobą, w swojej własnej kobiecej energii, którą może go wspierać.
Taki facet w żadnym wypadku nie potrzebuje identyfikować się z innymi. Nie szuka „ojcowskiej” postaci, za którą może się schować, ani też nie buntuje się przeciwko silniejszym mężczyznom. Nie potrzebuje wzmacniać swojej męskiej siły oddając się w służbę innym autorytetom. Jest ambitny, kreatywny i potrafi to docenić w sobie. To wszystko przekłada się na jego działania i postawę. Wszystko co robi w stosunku do siebie i innych wynika z jego wnętrza. Nie kompensuje braku działania czy strachu przed sprawczością tworzeniem iluzji swojej własnej osoby jak macho czy stereotypowy samiec alfa. Nie potrzebuje udawać, on po prostu jest kompletny jako mężczyzna.
W rzeczywistości większość mężczyzn znajduje się gdzieś na spektrum inicjacji, a wspomniane wtajemniczenia zachodzą przez całe życie, od klasycznego w okresie dojrzewania, poprzez późniejsze, które mogą się dokonywać za pomocą mentora, coacha, terapeuty, w trakcie nauki, w związkach, nawet tych, a może przede wszystkim tych, które się kończą….
Często czują, że chcą czegoś więcej, że coś ich ogranicza. Chcą zmiany ale partnerka, koledzy, czy całe ich środowisko wymuszają często posłuszeństwo, pozostanie w znanych schematach, które, choć niepożądane, stały się dawno zinternalizowaną strefą komfortu. Mogą czuć lęk, obawę przed jej opuszczeniem np. z poczucia winy, swoich przekonań, szantażu emocjonalnego, czy będąc w trybie poświęcania się lub niewłaściwie pojętej samodzielności.